Raport z rajdu do Petersburga (1/5)
Elżbieta Łysek i Michał
Chyba po raz pierwszy w historii miejscem startu rajdu był Dworzec Główny we Wrocławiu, a nie kościół przy ulicy Młodych Techników. Wynikało to z długości trasy i faktu, że postanowiliśmy pociągiem przejechać Polskę i na rowery wsiąść dopiero przed granicą polsko-litewską.
1 sierpnia, Wrocław - Ełk W tym roku sytuacja przedstawiała się komfortowo, ponieważ Ekspres zarezerwował dla nas specjalny wagon do przewozu rowerów, który mieliśmy w całości dla siebie. Podróż spędziliśmy rozmawiając (z wieloma osobami nie widzieliśmy się cały rok), grając w karty i... śpiąc. Pierwszy etap był bardzo męczący - zrobiliśmy ładnych parę setek kilometrów. Do Ełku - naszego pierwszego miejsca noclegu - dotarliśmy ok. 20.00. Nocowaliśmy w kościele Salezjan, gdzie prawdziwą furorę zrobił bilard. Rozgrywki trwały do późnej nocy.
2 sierpnia, Ełk - Augustów - Sejny Cześć z nas miała możliwość ponownie odwiedzić Augustów - miejscowość przez którą przejeżdżaliśmy 3 lata wcześniej w czasie rajdu do Suwałk. Tutaj zjedliśmy obiad i po dłuższym postoju ruszyliśmy dalej. Po drodze zatrzymaliśmy się prze jeziorze, gdzie zażyliśmy odświeżającej kąpieli. Początkowo w Sejnach nocleg nie przedstawiał się najlepiej - do dyspozycji mieliśmy "ruiny" klasztoru, w których każdy metr kwadratowy przykryty był sporą warstwą kurzu. Po wprowadzeniu do środka rowerów poszliśmy na zakupy. Przed jednym ze sklepów doszło do zabawnej scenki: lekko zwariowana kobieta (a może również nietrzeźwa) podeszła do Sylwii z Pasłęka i zaproponowała jej małżeństwo ze swoim (ponoć wysokim i przystojnym) synem. Sylwia wzbraniała się przed podaniem swojego adresu, ale w końcu uległa (choć chyba i tak nie podała prawdziwych danych). Kobieta po jakimś czasie zainteresowała się Padrem; stanęła przed nim, przyjrzała uważnie i stwierdziła: "Ksiądz? Może jakiś ważny..." Padre zripostował, że trzeba będzie wygonić z niej złe duchy. Sylwia później wykorzystała swój urok namawiając kleryka, by pozwolił nam przenocować w czystej kancelarii.
3 sierpnia, Sejny - Ogrodniki - Alytus - Daugai W Ogrodnikach, na granicy polsko - litewskiej, przyszło nam czekać na nasz samochód, który tego właśnie dnia miał do nas dołączyć. Okazało się, że kierowca - pan Andrzej - miał z nim jakieś kłopoty i spóźnił się trochę. Granicę przekroczyliśmy bez problemów, po stronie litewskiej nastąpił prawdziwy szturm na kantor. Po drodze przyłączył się do nas młody Niemiec zwiedzający Litwę na rowerze i towarzyszył nam do Alytus, gdzie zatrzymaliśmy na posiłek. Wtedy też zaczęliśmy naśladować język litewski dodając do polskich rzeczowników końcówkę -as np. keczupas, kiełbasas, dżemas. Następny postój wypadł nam na moście nad Niemnem, gdzie niektórzy recytowali "Inwokację", a większość robiła sobie zdjęcia. Zgodnie ze słowami naszego wieszcza zaczęły się "pagórki leśne", które mocno dały w kość słabo przygotowanym Spartanom. Jazdę umilali nam kierowcy wyprzedzający nas z prawej strony żwirowym poboczem. Ze znalezieniem pierwszego noclegu na Litwie nie mieliśmy problemów i po raz pierwszy, więc niewprawnie, rozkładaliśmy namioty. Wieczorem poszliśmy nad wskazane przez naszych gospodarzy jeziorko, gdzie większość, ukrywając się przed rybakami na łódce, zażyła kąpieli. Po powrocie chłopcy zajęli się rozpalaniem ogniska i spełniły się marzenia o śpiewaniu.