Raport z rajdu na Krym (5/6)
Marcin Kląskała
Od Eupatorii zaczęliśmy zwiedzać Krym autokarem, którego kierowcę, sympatycznego pana Jurę poznaliśmy przypadkiem w jednej z wsi na naszej trasie. Zgodził on się po bardzo korzystnej cenie obwieść nas po Krymie, a następnie zawieść do Polski.
Co zobaczyliśmy na Krymie można by długo opowiadać. Odwiedziliśmy przede wszystkim Pałac Chanów Krymskich w Bachczysaraju, opiewany w sonetach przez Mickiewicza i Puszkina. Ogromne wrażenie zrobiło na nas położone nieopodal w górach skalne miasto Czufut - Kale, dawna stolica półwyspu oraz niemal przyklejony do skalnej przepaści prawosławny Monastyr Uspieński. Z Bachczysaraju udaliśmy się do Sewastopola, pięknego portowego miasta, które jeszcze do niedawna było niedostępne dla turystów, ponieważ stanowi siedzibę słynnej floty czarnomorskiej. Na jego przedmieściach obejrzeć mogliśmy pozostałości po starożytnym greckim mieście Chersonez, które liczy sobie już 2500 lat.
Podczas kolejnych dni zatrzymaliśmy się na tzw. Riwierze Krymskiej, gdzie zauroczeni byliśmy przede wszystkim wspaniałymi krajobrazami, tworzonymi przez niedostępne górskie szczyty niemal wyrastające z wód błękitnego morza. To wszystko urozmaicała jeszcze wspaniała roślinność śródziemnomorska, wśród której nie brakowało palm ani cyprysów. W takim właśnie otoczeniu położone są kurorty Jałta i Ałupka, których nie mogliśmy ominąć na naszej trasie. Największe atrakcje tych miejscowości stanowiły piękne pałace w stylu orientalnym - Jaskółcze Gniazdo, pałac ks. Woroncowa w Ałupce oraz pałac w Liwadii, gdzie odbywała się Konferencja Jałtańska w 1945 roku. Warto wspomnieć kilka słów o samej Jałcie - najbardziej luksusowym kurorcie dawnego ZSRR. Dziś można w nim znaleźć wszystko - ekskluzywne hotele, restauracje i kasyna, jakich nie powstydziłyby się Cannes i Monte Carlo, jak również bardziej dla nas swojskie bary mleczne i uliczne targowiska. Symbolem przenikania się Wschodu z Zachodem w Jałcie może być wielki pomnik Lenina, który wzniesioną w górę dłonią wskazuje na bulwar nadmorski, gdzie znajduje się ... McDonald.
Podczas pobytu na Krymie zdążyliśmy zobaczyć jedynie szczyptę tego, co ma on do zaoferowania turystom. Gdy opuszczaliśmy już półwysep i spoglądaliśmy z daleka na dostojny szczyt Ajudahu (Góry Niedźwiedziej), na który nie zdążyliśmy niestety wejść, chyba każdy z nas pomyślał po cichu, że musi tu jeszcze wrócić.