Przejdź do treści

Rowerowa Strona Spartan

Krym 2002

Petersburg 2001

Lwów 2000

Rzym 1999

Suwałki 1998

Bałtyk 1997

Zakopane 1996

Raport z rajdu do Rzymu (1/11)

Marcin Kląskała



Przyszedł czas na rozpoczęcie przez naszą grupę Spartan kolejnego rajdu rowerowego z ks. Henrykiem. Dla części naszej ekipy miała to być już czwarta wyprawa tego typu. Jednakże tegoroczny wyjazd miał być zupełnie inny od poprzednich. Dotychczas bowiem podróżowaliśmy po Polsce - do Zakopanego, na Mazury, nad Bałtyk. Stwierdziliśmy więc, iż przyszła najwyższa pora, aby ruszyć za granicę. Wybór celu podroży nie był trudny - wszyscy byli zgodni, że chcemy jechać do Rzymu - Wiecznego Miasta. Gdy mówiliśmy o naszych planach znajomym i krewnym, to trzeba przyznać, iż większość z nich pukała się w głowę, nie wierząc w możliwość pokonania takiej trasy na rowerach. Do takich reakcji byliśmy jednak już przyzwyczajeni, gdyż nawet w poprzednich latach zdarzało się, że ludzie których spotykaliśmy na trasie nie wierzyli, że można przejechać w ciągu 5 dni odcinek z Wrocławia do Gdańska. Nie zważając na opinie otoczenia rozpoczęliśmy przygotowania do rajdu. Trasa miała prowadzić przez Czechy, Austrię oraz północne i środkowe Włochy. Po drodze trzeba było oczywiście pokonać Alpy i Apeniny, co powodowało że kilka osób przez długi czas zastanawiało się, czy jechać. Ksiądz rozpoczął pisanie listów do kościołów salezjańskich, w celu zarezerwowania dla nas noclegów na trasie. Ogromnie przydały się w tym momencie jego włoskie znajomości, które nawiązał podczas kilkuletniego pobytu w tym kraju. Gdy wszystkie sprawy organizacyjne były już zapięte na ostatni guzik, mogliśmy rozpocząć naszą rowerową podróż do Italii.

1 dzień: Wrocław - Ziębice (65 km.) Na punkt startowy stawiła się rekordowa( jak na razie) w naszych rajdach grupa 24 osób. Dziewcząt było sześć: doświadczone zawodniczki Aśka, Sabrina, Ela, dwie Karoliny oraz debiutantka, 15-letnia Marysia. Chłopaków było zdecydowanie więcej: najbardziej zaawansowani stażem Marcin, Boreal, Kristoff i autor tego opisu - Express, poza tym Wojtek(Cannibal), Michał, Piotrek, Lechu, Matex, brat Aśki Kuba, Adam, brat Adama Andrzej, Jacek, debiutant Harley, Piotrek z Kalisza i Bartek z Olesna. Jechał z nami również ojciec Aśki i Kuby, pan Marek, nazywany przez nas po włosku Don Marco. Poza tym towarzyszył nam samochód techniczny, w którym jechali kleryk Wojtek(Eryk) oraz siostra księdza - pani Wiesia. Duchowym dowódcą wyprawy był oczywiście ksiądz Henryk. Na pierwszy dzień zaplanowaliśmy odcinek do Ziębic przez Strzelin liczący 65 km. Trasa nie była ciężka, ale po niektórych osobach było widać, że nie za wiele jeździły w okresie przygotowawczym. Ale to norma, tak jest co roku, więc nie ma czym się przejmować.

2 dzień: Ziębice - Międzylesie (80 km.) Tego dnia na trasie pojawiły się górki, w końcu trzeba było pokonać Sudety. Aby z Kamieńca Ząbkowickiego dojechać do Kłodzka musieliśmy wspiąć się na Przełęcz Kłodzką(485 m.) - niezbyt wysoką, ale z bardzo stromym podjazdem. Na tym odcinku ze wszystkich odeszły już pierwsze poty, a z niektórych nawet drugie i trzecie. W Kłodzku zjedliśmy obiad i przez Bystrzycę Kłodzką pojechaliśmy na metę dzisiejszego etapu do Międzylesia. W Bystrzycy, gdy szukaliśmy sklepu ze świeżym chlebem, co krok spotykaliśmy bardzo światowych ludzi. Gdy pytaliśmy o piekarnię, to oczywiście wskazywali drogę, ale widząc że jedziemy na rowerach każdy zapewniał, że osobiście zna Ryszarda Szurkowskiego.