Przejdź do treści

Rowerowa Strona Spartan

Krym 2002

Petersburg 2001

Lwów 2000

Rzym 1999

Suwałki 1998

Bałtyk 1997

Zakopane 1996

Raport z rajdu nad Bałtyk (1/5)

Marcin Kląskała



15 VII Wrocław I oto wybiła godzina gdy rozpocząć się miał mój drugi rowerowy rajd spartański z ks. Henrykiem. A okoliczności wyjazdu były tym razem niesamowita, gdyż pół miasta znajdowało się pod wodą. Ja sam, aby dotrzeć na miejsce startu musiałem brodzić po pas, a rower z sakwami przynieść na plecach. Podobne problemy mieli i inni, a sam rajd przez moment stał pod znakiem zapytania.

Na zbiórkę zjawiło się 13 osób - niewiele, jeśli to porównać z rajdami w przyszłości, ale na razie więcej potencjalnych Spartan się nie zgłosiło. Trzon ekipy stanowiło 7 osób - "zeszłoroczniaków", którzy przejechali Tatry i przełęcz Krowiarki. Do tego doszła trójka nowych dziewcząt - Iza (koleżanka Misia) oraz licealistki - Sabrina i Karolina. Grupę uzupełnił Piotrek z Kalisza - syn uczestnika rajdów sprzed lat.

W końcu trzeba było ruszyć przez jedyny przejezdny most - Warszawski, przed którym tworzyły się kilometrowe korki i na wpół zalaną drogę warszawską. Dopiero, gdy zjechaliśmy na boczną drogę w kierunku Bukowic, mogliśmy odetchnąć z ulgą i zapomnieć o potopie. Jednak wspomnienie Wielkiej Wody miało nam towarzyszyć przez cały rajd. Gdzie tylko nie usłyszano, że jedziemy z Wrocławia, wszyscy załamywali ręce i wzdychali: "Biedni powodzianie!"

Wróćmy do trasy. Jak wspominałem pierwszym przystankiem były Bukowice - rodzinna wieś księdza Henryka, gdzie dla wzmocnienia sił jego siostra, pani Wiesia, ugościła nas małym "conieco". Z Bukowic przez Milicz, jadąc wśród słynnych rybnych stawów, dotarliśmy na miejsce naszego pierwszego noclegu - do Cieszkowa. Tego dnia przejechaliśmy (na rozgrzewkę) 80 km.

16 VII Cieszków Wyjeżdżając z Cieszkowa opuściliśmy zarazem i Dolny Śląsk wkraczając na tereny Wielkopolski. Na trasie znalazły się Zduny, Krotoszyn, Koźmin (tutaj na rynku udzieliliśmy wywiadu reporterowi lokalnego radia, którego niezmiernie zdziwiła obecność rowerowych turystów w mieście) i Jarocin (do niedawna stolica polskiego rocka). Od Pyzdrów jechaliśmy już brzegiem Warty, aż do bazy numer dwa - Lądu. Nocleg wypadł nam w XII-wiecznym opactwie pocysterskim, jednym z największych tego typu w kraju. Tymczasem wieczorem najbardziej ucieszyły nas ogromne sale sypialne z łóżkami (to dla Spartan luksus!) oraz prysznice. Bilans dnia - 98 km.

17 VII Ląd Rano po opactwie oprowadził nas miejscowy kleryk, który mówił tak szybko, że zastanawialiśmy się, w którym momencie udaje mu się złapać oddech. Z Lądu wyruszyliśmy na trasę najdłuższego na tym rajdzie etapu - 128 km. Do Aleksandrowa Kujawskiego. Po drodze przejeżdżaliśmy Golinę, Kleczew i Ślęsin - to tereny Konińskiego Zagłębia Węgla Brunatnego, gdzie wszyscy musieli zrobić sobie zdjęcie z "kosmicznym" krajobrazem kopalni odkrywkowych. Z kolei w Somopolnie zaskoczyła nas obecność łuku triumfalnego upamiętniającego przemarsz wojsk napoleońskich przez miasto. Jeszcze tylko Radzyów i mogliśmy spocząć na ziemi kujawskiej - w Aleksandrowie.