Przejdź do treści

Rowerowa Strona Spartan

Krym 2002

Petersburg 2001

Lwów 2000

Rzym 1999

Suwałki 1998

Bałtyk 1997

Zakopane 1996

Raport z rajdu do Rzymu (7/11)

Marcin Kląskała



13 dzień: Padwa - Bolonia (140 km.) Może to skutek pechowej trzynastki, ale dzisiejszy etap był chyba najmniej przyjemny na całej trasie. Rano pojechaliśmy do centrum Padwy, aby zobaczyć jej średniowieczne zabytki. Przejechaliśmy obok Uniwersytetu, gdzie studiował Mikołaj Kopernik, oraz przez główny plac miasta, obok którego znajduje się Bazylika św. Antoniego. Niestety, nie mogliśmy jej obejrzeć w środku, gdyż była poddawana konserwacji, w związku ze zbliżającym się rokiem jubileuszowym. Z Padwy ruszyliśmy przez Rovigo i Ferrarę do Bolonii, po drodze mijając największą rzekę Italii - Pad. Od połowy trasy zaczął niestety padać bardzo nieprzyjemny deszcz, który towarzyszył nam z małymi przerwami aż do końca dnia. Totalnie zmoknięci dotarliśmy w końcu do Bolonii, gdzie niestety musieliśmy bardzo długo błądzić w deszczu i ciemnościach, nim znaleźliśmy nasz punkt noclegowy. Na szczęście był to już ostatni deszczowy etap na naszej trasie.

14 dzień: Bolonia - Florencja (120 km.) Za Bolonią skończyły się równe tereny Niziny Padańskiej. Aby dotrzeć do Florencji, perły włoskiego Renesansu, musieliśmy dziś sforsować pasmo Apeninów Środkowych z najwyższą przełęczą Passo della Raticosa (968 m. wysokości). Mimo, że podjazdy na dzisiejszej trasie nie były bardzo trudne, to większości osób jechało się jednak dość ciężko. Może to dlatego, że dziś mijał drugi tydzień wyprawy i każdy miał prawo do małego kryzysu formy. Mimo tych problemów bez większych trudności udało nam się wjechać na górskie przełęcze i nasycać się górskimi widokami. Trzeba powiedzieć, że Apeniny mają zupełnie inny charakter niż Alpy. Są one bardziej dzikie i nie mają tak rozwiniętej bazy turystycznej - mają więc w sobie coś z naszych Bieszczadów. Gdy pokonaliśmy już ostatnie wzniesienia rozpoczęliśmy szybki zjazd w dół. Jednak w pewnym momencie kto mógł, ten gwałtownie zahamował i zatrzymał się na ostrym zakręcie. Widok, który zobaczyliśmy, był doprawdy niesamowity. W dole rozciągała się przepiękna panorama Florencji, z dominującymi kościołami, których pozłacane wieże błyszczały w świetle zachodzącego słońca. Niejeden z nas usiłował uwiecznić ten widok na fotografii, ale niestety, żadna z nich nie oddała oryginalnego wrażenia. Gdy dotarliśmy na miejsce noclegu, zostawiliśmy nasze rzeczy i udaliśmy się na krótki spacer po Starym Mieście, dokładniejsze zwiedzanie zostawiając sobie na drugi dzień. Dzisiejsza noc była tak gorąca, że wielu z nas po raz pierwszy zdecydowało się spać poza budynkiem pod gołym niebem.

15 dzień: Florencja - Arezzo (95 km.) Jak wspomniałem, dzisiejsze przedpołudnie przeznaczyliśmy na zwiedzanie stolicy Toskanii. Miejsca, które zobaczyliśmy pozostawiły w nas naprawdę niezapomniane wrażenia - ogromna Katedra (trzeci co do wielkości kościół Europy), kościół Santa Croce (tu spoczywają Michał Anioł i Galileusz), przepiękny pocztówkowy most Ponte Vecchio, czy też Plac Ratuszowy, na którym stoi ogromna kopia "Dawida" Michała Anioła. Po południu z żalem rozstaliśmy się z piękną Florencją i ruszyliśmy dalej. Trasa była bardzo malownicza, jak na Toskanię przystało - ciągnące się kilometrami winnice i średniowieczne miasteczka położone wysoko na wzgórzach. Trzeba powiedzieć, że winnice stały się jedną z głównych atrakcji całej trasy, bowiem bardzo często zatrzymywaliśmy się przy nich i najadaliśmy do woli winogronami, których oczywiście nikt nie pilnował. Gdy ruszaliśmy, każdy miał w ręku po dwie kiście i jadł jeszcze po drodze, tak że nikt z nas, kto zostawał z tyłu nie mógł zabłądzić, ponieważ drogę naszego przejazdu można było odnaleźć po winogronowych gałązkach na jezdni. Dzisiejsza trasa była więc bardzo sielankowa. Dodatkowo wieczorem po kolacji, w pobliskim parku dokonaliśmy degustacji win toskańskich, w które zaopatrzyliśmy się po drodze.